Samotność ciał
Według Dereka Bowskilla coraz więcej ludzi czuje się samotnych; ich życie pełne jest bliskości bez poczucia obecności, sąsiedztwa bez kontaktu i zażyłości bez uczucia.
Z bardziej egzystencjalnego punktu widzenia sposób, w jaki jesteśmy postrzegani, wpływa również na naszą samoocenę. W tym nieustannym poszukiwaniu miłości i akceptacji staramy się wyjść naprzeciw oczekiwaniom innych, kształtując nasze zachowanie, a nawet nasze myśli tak, żebyśmy się wpasowali. Kiedy nie jesteśmy w tym skuteczni i zaistnieje rozbieżność między oczekiwaniami a rzeczywistością, doświadczamy poczucia izolacji i samotności. Przywiązanie jest również na tyle delikatne i powierzchowne, że nie sprawia, że czujemy się mniej samotni.
Ustawienie ciała w pozycji odwróconej tyłem ewokuje poczucie frustracji na samą siebie; ciało patrzy w nicość, bez szukania spojrzeniem kontaktu z samym sobą ani ze spojrzeniami innych. Ciało staje się odizolowane od innych, a samotność częścią opuszczonego krajobrazu, bez ludzi wokół.
Lokalizacje użyte w tym projekcie są różne; ściany, brama wejściowa czy narożnik symbolizujący rozdroże, metaforyczną ideę bycia i czucia się pozbawionym kierunku, połączoną ze smutkiem egzystencjalnym. Istnieje wszechobecne poczucie, że jesteś niezrozumiany, że nie jesteś tam, gdzie powinieneś być, że nie należysz do ludzi, którzy cię otaczają. Wydaje się, że żyjesz niosąc ciężar świata na plecach.
Czarny dym wdziera się i zakłóca obraz, symbolizując ciemność, poczucie samotności, które nagle ogarnia wszystko, przekreśla, zatapia i spowija ciało.
Tango w Błękicie.
Zdarzyło się to kilka lat temu, w szpitalu w Argentynie, prawie na końcu świata, w przestrzeni, do której ludzie udawali się, aby leczyć ciało, ale w tym przypadku było to też leczenie obolałych serc. Próbowaliśmy skoordynować nasze kroki, a także dyskomfort związany z naszymi ciałami i sferami prywatnymi.
W bardzo osobliwy sposób pojawił się „D”. Kim był? Był moim partnerem tanecznym, który nie zawsze był obecny. Kiedyś powiedział mi „przepraszam, ale kiedy odchodzę, bardzo trudno mi wrócić”, a ja chciałam dokonać niemożliwego, sprowadzić go z powrotem, jak latawiec na wietrze.
Było dla nas niemożliwym bytowanie w tych ciałach, w tych uczuciach, w tej przestrzeni, kontakt z drugim człowiekiem i wreszcie pojawił się taniec jako mediator nas łączący i leczący stare rany. Ciała dawały sobie ciepło i ochronę. Nasz nauczyciel stworzył mikroświat, bańkę wokół nas. Dało nam to poczucie, że nie jesteśmy tak samotni, nie jesteśmy tak złamani i że uścisk był czasem lekarstwem, którego najbardziej potrzebowaliśmy i na które liczyliśmy.
Stworzyłam ten esej fotograficzny jako część procesu terapeutycznego poprzez tango. Podkreśliłam tutaj gesty, uścisk i więź, która powstała podczas tańca.
Użycie koloru niebieskiego odgrywa fundamentalną rolę w narracji tej serii, która wykracza poza estetykę; jest symbolem melancholii oraz smutku, w którym czasami byliśmy zanurzeni.